|
Nasze elitarne forum - www.dookie.fora.pl Grindejowo, rzecz jasna!
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
leniwiec
Dołączył: 18 Sty 2008
Posty: 4238
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 20:53, 17 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Kuuuurczę...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Strychnine
Dołączył: 20 Sty 2008
Posty: 1899
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: 6076 Manchester Dr, Oakland, CA 94618, U.S.A. (MURDER CITY)
|
Wysłany: Wto 21:03, 17 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Skasowałam to, co napisałam. Było do dupy. Muszę coś nowego wymyślić.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
leniwiec
Dołączył: 18 Sty 2008
Posty: 4238
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 21:04, 17 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Powodzenia życzę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
leniwiec
Dołączył: 18 Sty 2008
Posty: 4238
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 17:49, 19 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Weny dalej brak?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Strychnine
Dołączył: 20 Sty 2008
Posty: 1899
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: 6076 Manchester Dr, Oakland, CA 94618, U.S.A. (MURDER CITY)
|
Wysłany: Czw 17:50, 19 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Nie wiem... Próbuję coś, od innej strony zaczęłam, ale ile z tego wyjdzie, to nie wiem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
leniwiec
Dołączył: 18 Sty 2008
Posty: 4238
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 17:54, 19 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Ech.
Bo ja się stęskniłam.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Strychnine
Dołączył: 20 Sty 2008
Posty: 1899
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: 6076 Manchester Dr, Oakland, CA 94618, U.S.A. (MURDER CITY)
|
Wysłany: Czw 18:23, 19 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Niiieeeee no, to, co napisałam póki co, jest totalnie do dupy...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
leniwiec
Dołączył: 18 Sty 2008
Posty: 4238
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 18:24, 19 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
A może Ci się tylko tak wydaje?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Strychnine
Dołączył: 20 Sty 2008
Posty: 1899
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: 6076 Manchester Dr, Oakland, CA 94618, U.S.A. (MURDER CITY)
|
Wysłany: Czw 19:02, 19 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Nie, skasowałam 3/4. Piszę jeszcze raz. Do dupy się pisze bez weny.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Strychnine
Dołączył: 20 Sty 2008
Posty: 1899
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: 6076 Manchester Dr, Oakland, CA 94618, U.S.A. (MURDER CITY)
|
Wysłany: Czw 19:33, 19 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
[link widoczny dla zalogowanych]
Nowa nota, co z tego, że dupiata.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Adeline.
Dołączył: 19 Sty 2008
Posty: 3582
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5 Skąd: Szczecin.
|
Wysłany: Czw 20:21, 19 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
:zaciech:!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Strychnine
Dołączył: 20 Sty 2008
Posty: 1899
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: 6076 Manchester Dr, Oakland, CA 94618, U.S.A. (MURDER CITY)
|
Wysłany: Pią 19:35, 20 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
DZIEWCZYNY, SKASOWAŁAM BLOGA PRZEZ PRZYPADEK!!!
Nie wiem, co robić... Nie mam tego nigdzie zapisane, tylko ostatnią notkę... Ma któraś może, żebym mogła odtworzyć?!
Potrzebuję również szablonu... Chociaż jeśli nie uda mi się odtworzyć bloga... Nie wiem, czy to będzie miało jeszcze sens.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Strychnine dnia Pią 19:47, 20 Cze 2008, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Strychnine
Dołączył: 20 Sty 2008
Posty: 1899
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: 6076 Manchester Dr, Oakland, CA 94618, U.S.A. (MURDER CITY)
|
Wysłany: Pią 20:25, 20 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
Dobra, nevermind. Tego opowiadania już nie ma. Zamieszczę jeszcze raz ostatnią notę tutaj. Przykro mi, nawet z pomocą Adeline nie jestem w stanie odtworzyć całości. Brakuje mi notek 11., 12., 14. i 15., 13. jest na forum, podpisana błędnie jako 12. Uznajmy, że narodziny Holdena kończą historię. Billie i Lillie żyją sobie długo i szczęśliwie, wychowując syna. Tyle. Dziękuję za uwagę. Pomyślę nad czymś nowym i tym razem będę:
a. uważać;
b. zapisywać notki na dysku.
16. (ostatnia)
kwiecień…
*Billie*
- Lillie, długo jeszcze? - krzyczałem przez drzwi łazienki, które były zamknięte już od dobrych dwudziestu minut. - Nie mamy czasu!
- Ja nie idę.
- Bo co?
- Bo nie chcę. Po co? I tak się nie uda...
- Uda się, zobaczysz.
- Dzieciaki, gdzie jesteście? - usłyszałem wołanie mamy z dołu. - Musimy już iść, jeśli nie chcemy się spóźnić.
- Problem w tym, że Lillie chyba chce się spóźnić...
Drzwi wreszcie lekko się uchyliły. Pociągnąłem je do siebie, by zrobić przejście dla mojej dziewczyny i jej brzuszka, który robił się coraz większy. Gapienie się na niego sprawiało mi straszną przyjemność, ale w tym momencie nie mogłem sobie na to pozwolić. Złapałem ją za rękę i pociągnąłem w stronę schodów. Poślizgnąłem się na dywaniku, bo ona wciąż stała w miejscu.
- Nie widzę powodu, żeby tam iść.
- Ale ja widzę.
- I tak mnie nie przyjmą z powrotem. Miesiąc nie chodziłam, do tego w takim stanie...
- Jeśli będą próbować uniemożliwić ci kontynuowanie edukacji z powodu spodziewania się dziecka, to już ja się z nimi rozprawię. A ten miesiąc nadrobisz, nie jesteś przecież jakimś strasznym tłumokiem.
- Ale za miesiąc egzaminy...
- Uda ci się, wierzę w ciebie. Któreś z nas musi skończyć szkołę, a ja tego nie zrobię.
Zeszliśmy na dół, gdzie mama czekała, tupiąc niecierpliwie nogą.
- No nareszcie...
Pomogłem Lillie włożyć kurtkę, po czym ruszyliśmy w stronę szkoły.
***
maj…
*Lillie*
Przez ostatni miesiąc oboje z Billie'm urobiliśmy się po pachy. Ja - nadrabiając zaległości i przygotowując się do egzaminów, Billie - pracując na zmianę z nagrywaniem płyty. Jednak na to drugie nie miał zbyt wiele czasu, dlatego perspektywa kariery muzycznej oddalała się z każdym dniem coraz bardziej. Bardzo się starał - robił wszystko, by niczego nam nie brakowało. Odciążył trochę swoją mamę finansowo, bo awansował na stacji benzynowej i dostał podwyżkę (już nie nalewał paliwa, był kierownikiem zmiany), a do tego wieczorami dorabiał w jakiejś restauracji na zmywaku. Nie był to szczyt marzeń, ale widziałam, że nawet takie małe zwycięstwa jak podwyżka bardzo go cieszyły i podbudowywały. Jednak byłam zła sama na siebie. Kiedy ja się uczyłam, on harował. Mogłam przecież nie wracać do szkoły, złapać jakąś fuchę i mu pomóc, a jestem tylko dodatkowym ciężarem...
- Billie... - powiedziałam pewnego wieczoru, odkładając książkę od angielskiego na szafkę nocną i czochrając włosy Armstronga, który leżał koło mnie. Dopiero co wrócił z pracy, jak zwykle wykończony. Siły starczyło mu tylko na szybki prysznic. Przytulił się do mnie i już zasypiał, ale kiedy się odezwałam, podniósł głowę i spojrzał na mnie.
- Tak, kochanie?
- Nie podoba mi się to wszystko.
- Co?
- Że ja się uczę, a ty do nocy w pracy siedzisz. Przemęczasz się.
- Nieprawda. Jestem rześki jak poranek - powiedział, patrząc na mnie spod w połowie opadniętych i opuchniętych powiek, co powodowało, że widziałam tylko szparki. Od miesiąca nie wypoczął na tyle, żeby pozbyć się podkrążonych oczu.
- Nie chcę tak. Rzucę to.
- Teraz to się wypchaj. Za tydzień zdajesz egzaminy. I masz je zdać, albo...
- Albo co?
- Albo... będzie mi przykro, że mój wysiłek poszedł na marne.
- W takim razie zdam. Obiecuję.
Następnego dnia z samego rana zeszłam na dół i poszłam do kuchni. Billie'go już nie było, mimo że była sobota. To zwiększyło tylko moje poczucie winy, bo ja mogłam sobie pospać, a on od rana biegał po stacji benzynowej. W kuchni znalazłam mamę Billie'go.
- Dzień dobry, kochanie. Na co masz ochotę? Tosty?
- Mogą być.
- Jakiś list do ciebie przyszedł. Nie wiem, od kogo. Leży tam, na szafce.
Podeszłam do wskazanej szafki i wzięłam z niej kopertę zaadresowaną do mnie. Nie było na niej nazwiska nadawcy. Zaciekawiona rozerwałam kopertę.
- To od... mojego ojca...
- Tak? To miłe.
- Pisze, że... O Boże...
- Co takiego?
Usiadłam przy stole, mocno poruszona. Czułam się winna. Wiedziałam, że to przeze mnie.
- Pisze, że jeśli nie wygra wyborów, to wróci do Berkeley, bo... rozwodzi się z mamą.
- CO?
- To moja wina. Nie mogli się dogadać po tym, jak pomógł mi uciec. Mama nie znosi, gdy tata robi coś wbrew jej woli. Nie rozumie, że zrobił to dla mnie... Jak mogłam do tego dopuścić?!
Schowałam twarz w dłoniach. Czułam się podle. Na nic pocieszanie ze strony mamy BJ'a.
- Nic nie możesz na to poradzić. Najwyraźniej twoja mama nie rozumie, że on zrobił to wszystko dla twojego dobra. Może kiedyś to do niej dotrze...
- Tylko że wtedy będzie już za późno...
- Nie martw się tym tak, to sprawa między nimi...
- Wieem... M-mamo...? - zaczęłam, zaglądając do koperty ponownie. Zwracane się do pani Armstrong per mamo wciąż było dla mnie trochę dziwne.
- Tak?
- To... To dla mamy - rzekłam, podając jej kopertę. Wciąż była bardzo wypchana.
- Co to znaczy...? - Zajrzała do środka. - Nie, Lillie, ja nie mogę tego wziąć.
- Mama będzie wiedziała, co z tym zrobić. Ja ich nie potrzebuję, wystarczy, że mam gdzie spać i co jeść.
- To są twoje pieniądze.
- Jeśli moje, to mogę z nimi robić, co chcę. Niech mama je weźmie. Będzie na rachunki.
- Ale...
- Dobrze - Wzięłam od niej kopertę, wyjęłam sto dolarów i oddałam resztę. - Mam na swoje wydatki, więcej nie potrzebuję. Ja nie potrafię oszczędzać, zaraz bym je wszystkie wydała.
Mama uśmiechnęła się, trochę zbita z tropu, ale wzięła pieniądze.
***
koniec maja…
*Billie*
- Billie, co z tobą?
Odwróciłem się, by spojrzeć, kto zakłócał mój spokój. Był to Ben, jeden z moich podwładnych, niewiele młodszy ode mnie.
- Co ma być?
- Stoisz tak i gapisz się w to okno jakby było co najmniej oknem żeńskiego akademiku. Stało się coś?
- Nie... Moja dziewczyna zdaje dziś ostatni egzamin.
- Aaa... Denerwujesz się? Na pewno zda.
- O to to się nie martwię - westchnąłem. - Ten cały stres... Boję się... Wiesz, ona jest w ósmym miesiącu...
- Czego? - zapytał bardzo inteligentnie Ben.
- Ciąży, a czego niby?!
- Serio? Nigdy się nie chwaliłeś, że będziesz ojcem! Gratulacje!
- Pogratulujesz mi, jak się już urodzi. Tylko wolałbym, żeby nie stało się to za wcześnie...
- Będzie dobrze, zobaczysz.
Przy kasie zadzwonił telefon. Podbiegłem i odebrałem.
- Stacja paliw Gas-o-Quick, kierownik zmiany Billie Joe Armstrong przy telefonie.
- Billie, tu mama.
- Cześć, mamo. Właśnie miałem dzwonić, że spóźnię się na obiad. Jak Lillie? Jak jej poszło?
- Chyba nieźle, ale... Synku, obiadu nie będzie. Nie miałam czasu ugotować.
- Nie przejmuj się. Zjem na mieście, właśnie miałem...
- Billie, jestem w szpitalu.
Nogi ugięły się pode mną.
- Cooo...? Co się stało?!
- Mnie nic. Lillie urodziła wcześniaka. Masz syna, Billie!
W pierwszej chwili nic do mnie nie dotarło.
- Jakiego syna...? - spytałem nieprzytomnie.
- No twojego, Holdena! Widziałam go, jest zdrowy i śliczny. Tak podobny do ciebie... Billie? Billie, jesteś tam?
Ale ja już pędziłem w kierunku szpitala.
EDIT: Haush mi bardzo pomogła. Spróbuję odtworzyć jednak. Brakuje mi jednej notki.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Strychnine dnia Pią 20:36, 20 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
leniwiec
Dołączył: 18 Sty 2008
Posty: 4238
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 20:44, 20 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
No, opanowałyśmy sytuację.
Brakuje tylko jednej notki.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Strychnine
Dołączył: 20 Sty 2008
Posty: 1899
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: 6076 Manchester Dr, Oakland, CA 94618, U.S.A. (MURDER CITY)
|
Wysłany: Pią 21:01, 20 Cze 2008 Temat postu: |
|
|
AŻ JEDNEJ NOTKI xD
Dobra, tę jedną chyba jestem w stanie dopisać.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|