Autor |
Wiadomość |
Alex |
Wysłany: Śro 18:23, 14 Maj 2008 Temat postu: |
|
"Macie zbyt wielki potencjał."
Oj... śliczne... podobało sie^^ |
|
|
May |
Wysłany: Wto 22:13, 13 Maj 2008 Temat postu: |
|
- Nie! Tak! - odpowiedziały w tej samej chwili.
"Tak" wypowiedziała oczywiście Kaś, za co zarobiła od Joe w plecy.
- Ała! Ty mała idiotko - młodsza nie oszczędziła sobie głosu
- Boże... Żenada - Joe zacisnęła oczy, spuszczając głowę na dół, tak, że jej twarz zasłaniały włosy - Boże, Boże, Boże..
- A może tak po angielsku? - usłyszała w końcu głos wokalisty - Chciałbym wiedzieć co mówisz...
- Głupoty - Joe mruknęła niepewnie - Jak zwykle
- No, no. Zazwyczaj dziewczyny nie są AŻ TAK krytyczne w stosunku do samych siebie.
- Jestem wyjątkiem - uśmiechnęła się lekko. Nie chciała prowokować. A tu... Klapa. Machina poszła w ruch.
Tym czasem Kaśka odciągnęła trójkę panów od Mike'a i Joe pod pretekstem poznania reszty zespołu.
- Jason gra na perce, a Danny na basie - Ronnie powoli i dokładnie przedstawił dwóch panów.
Wzrok Polki zatrzymał się na chwilę na ostatnim z wymienionych osobników, ale bardzo szybko przeniosła go na Ronnie’ego. Bez dwóch zdań był przystojniejszy.
- Zadowolona? - mężczyzna zapytał cicho
- Wiesz, że to było głównie z myślą o niej - wskazała na rozanieloną Joe
- Mike też nie wygląda na zasmuconego faktem, że poznał twoją przyjaciółkę - Blake zaśmiał się "cicho".
Pelino i Joe spojrzeli w tym samym momencie na swoich znajomych. Lekko speszeni, zakłopotani.
- Myślę, że powinniśmy iść - mężczyzna lekko pociągnął Kaś za sobą
- A co z...
- Pożegnajcie się dzieciaki. Musimy wracać! - Ronnie powiedział już wystarczająco głośno.
- Mam pomysł... - Mike uśmiechnął się przebiegle
- Powinnam się bać?
- Nie jestem AŻ TAKI STRASZNY - zaśmiał się - Oprowadzę cię po LA. Co ty na to?
Joe stała z lekko otwartymi ustami i patrzyła na mężczyznę jak na idiotę.
- No chyba, że nie interesuje cię to miasto... - zaczął się plątać
- Nie... No pasuje, pasuje - powiedziała szybko - Numer i zmykam - napisała na jakiejś karteczce kilka cyferek i pobiegła za swoimi przyjaciółmi zostawiając Pelino ze świstkiem.
Ruszyli więc za Ronnie’m w drogę powrotną. Kaś spoglądała to na Joe, to na Rona. Jej przyjaciółka szła rozanielona nieopodal niej. Widać było, ze się cieszyła tym całym zajściem. Zapewne marzyła o spotkaniu z panem Pelino.
- Myślę, że teraz już jej nie będziesz musiała pomagać – Ronnie nieznacznie nachylił się do Kaś i wyszeptał jej do ucha swoje zdanie. Uśmiechnął się, a brunetka idąca koło niego zachichotała, patrząc na Joe.
- CO!? – krzyknęła nagle tamta.
- Nic, dochodzimy do hotelu… - odparł Damian, wchodząc do rozmowy. I tu zaczęły się obgadywania koncertu. Wszystkim się podobało, wszyscy się dobrze bawili. Polacy bardzo za wszystko dziękowali Blake’owi za to, co dla nich uczynił. Gdy reszta zespołu weszła do mieszkania, Kaś została zatrzymana przez Rona.
- Dobrze się dziś bawiłaś? – spytał cicho.
- Taak, raczej tak – odparła dziewczyna, co najmniej rozmarzonym głosem. Blake’a to jakby mile połechtało, bo przybliżył się do niej nieznacznie.
- Tak, Steve, patrz, a nie mówiłem, Ronnie Blake we własnej osobie z panną Frostyniewicz, wokalistką Perfect Crime – mówił przysadzisty gość, znawca muzyki, jeden z jurorów. Wyglądało na to, że złapali Rona i Kaś na gorącym uczynku.
Ironiczne uśmiechy nie schodziły im z twarzy. Tak jakby tylko czekali na TEN moment. Jakby tylko marzyli o tym, aby w końcu wytknąć Polakom jakiś błąd.
- No cóż - Steve uśmiechnął się jeszcze bardziej - Już wiemy dlaczego zespół przechodził do następnych rund.
- Sugerujesz, że... - zaczęła zła Kaś.
Zła z dwóch powodów. Po pierwsze uważali, że "Perfect Crime" nie byli wystarczająco dobrzy, a po drugie posądzali ją o coś czego nigdy by nie zrobiła. O sprzedanie się.
- Spokojnie Miki - Ronnie położył dłoń na ramieniu dziewczyny - Ja to załatwię...
- Ależ tu nie ma co załatwiać mój drogi - owy przysadzisty gość splótł dłonie na piersi - Wszystko jest jasne i wyraźne. Nie możemy dopuścić do tego, aby faworyzowano jakiś zespolik. Ten konkurs ma swój prestiż.
- W dupę sobie go wsadźcie - Kaś warknęła po polsku.
Pomimo iż panowie nie zrozumieli o co chodzi, to jednak z tonu dziewczyny można było wywnioskować, że nie dziękowała im za spieprzenie tego miłego wieczoru.
Sytuacja stała się bardzo nerwowa. Ron właściwie nie wiedział co robić. Kaś była zdenerwowana, on także. Stawka była bardzo wysoka. Brunetowi zależało na tym, by Polacy zrobili karierę. Żeby pokazali jeszcze, na co ich stać.
- Podjęliśmy już decyzję – warknął przysadzisty. – Wylatujecie. Ty – wskazał na Rona – i twój gówniany zespolik także – dodał, wskazując na dziewczynę. Ta zepchnęła lekko dłoń Blake’a ze swojego ramienia. Stanęła pewnie. Wiele słów cisnęło się na jej usta. Nie podejrzewała, że starsi od niej dopuszczą się takiego braku szacunku względem jej twórczości, gdy ona, oddawała im należne.
- Pierdolcie się – syknęła piękną amerykańszczyzną i obróciła się na pięcie. Już chciała wchodzić do apartamentu, gdy Ronnie za nią podszedł. Tamci z tryumfem odeszli, dając zespołowi i jednemu z jurorów czas na wyniesienie się stąd.
- Miki. Miki! – chciał zwrócić na siebie jej uwagę. W końcu spojrzała na niego – przepraszam cię. Gdybym wiedział… - mówił.
- Odpuść. Spakujemy się i wrócimy… - wyszeptała, czując, że łzy wypełniają jej oczy.
- O nie, co to, to nie. Macie zbyt wielki potencjał. Może uda się coś… - wyszeptał. Po chwili poczuł, jak dziewczyna opiera na jego klatce piersiowej swoja głowę. Słyszał jej ciche łkanie. Lekko ją objął. – Cii… Miki, damy radę – próbował ją uspokoić.
- Hej, hej - Damian otworzył drzwi apartamentu i wyrwał dziewczynę z objęć mężczyzny - Co ty jej zrobiłeś?
- To... ja... - Ronnie zaczął się jąkać.
- O co... O kurwa - Joe spojrzała wystraszona na swoją przyjaciółkę - Co jej zrobiłeś ty dupku?
- On... To nie on... - wyłkała Kaś
- A kto? - Joe i Damian zapytali zgodnie. |
|
|
Alex |
Wysłany: Pią 20:36, 09 Maj 2008 Temat postu: |
|
Hehe...
Dziś na w-fie poszłam do biblioteki i oglądałyśmy z panią Józka z Bagien i Kabaret Moralnego Niepokoju
Jak wpadła moja wychowawczyni i pyta się co tu robie, to wcisnęłam kit, ze jestem chora i wysłała mnie z reszty lekcji do domu |
|
|
Kage |
Wysłany: Pią 11:24, 09 Maj 2008 Temat postu: |
|
pan Okularek.... xD kocham ten filmik, kooooocham !
jedyny, jaki pamiętał, a dotyczył BTS GreenDay'a |
|
|
Alex |
Wysłany: Pią 10:08, 09 Maj 2008 Temat postu: |
|
podobało się
O! |
|
|
May |
Wysłany: Czw 21:06, 08 Maj 2008 Temat postu: |
|
- Nie musicie schodzić na przesłuchanie – uśmiechnął się uroczo, widząc wokalistkę.
- Przekładacie je? – spytała bez ogródek. Była dla niej co najmniej dziwna, ta zaistniała sytuacja.
- Nie. Przechodzicie od razu – odparł drapiąc się lekko za głową. Chwilkę później Polka rzuciła mi się na szyję. Jego ręce jakby same wylądowały na jej plecach, obejmując ją.
- Dziękuję – wyszeptała. Będąc w chwilowym amoku zupełnie zapomniała o tym, by hamować wyrażanie swoich uczuć. Szybko opamiętała się. Ronnie zauważył rumieniec, który wymalował się na jej twarzy. Brunet zareagował uśmiechem. Tak naprawdę było mu przyjemnie, gdy mógł czuć dotyk Kasi na sobie. – No to…yyy… ja idę powiedzieć reszcie, że… - dziewczyna niezwykle się jąkała. Blake zamyślił się przez chwilę.
- Co robicie jutro? – spytał nagle.
- Wychodzimy na koncert The Enemies – odparła Kaś, nadal się rumieniąc.
- The Enemies? Super – mężczyzna przypomniał sobie, kto gra w owym zespole. Na dodatek dobrze znał tę osobę. – Możliwe, że załatwię wam wejściówki za kulisy.
- Ktoś się ucieszy - Kaśka spojrzała ukradkiem na swoją, znowu nieobecną, przyjaciółkę.
- Ale, ale... - mężczyzna zaprotestował cicho - Najpierw muszę to załatwić. Zadzwonię do Ciebie wieczorem i powiem co i jak.
Dziewczyna zgodziła się, przytakując kiwnięciami głowy. Pływała, latała i co tam jeszcze się dało. RONNIE BLAKE do niej zadzwoni! Wspaniale!
- Eeee... Ale... Musisz mi dać numer - mężczyzna uśmiechnął się lekko, niepewnie... Zniewalająco.
Kaśka szybko zanotowała kilka cyfr na karteczce, którą następnie wręczyła Ronnie'mu.
Znowu była nieobecna. Nie wiedziała jak zareagować, gdy gość lekko pocałował ją w policzek. Motylki, które tłoczyły się w jej jamie brzusznej sprawiały naprawdę miłe doznania. Zawsze to czuła, gdy widziała JEGO.
Nie docierało do niej, że Damian powątpiewał w ich fenomen, że Kamil znowu robił z siebie debila oraz, ze jej przyjaciółka nieobecnym wzrokiem obserwuje ostatnie promienie zachodzącego słońca. Dopiero dzwonek telefonu wyrwał ją z tego przyjemnego stanu. Zerwała się jak oparzona. Szybko chwyciła słuchawkę i zamknęła się w toalecie. Chciała być sama. Sama z JEGO głosem.
- Cześć – zaczął. A potem już popłynęło. Udało się załatwić wejściówki. Wszystko było cacy. - A kto tak się miał ucieszyć? – spytał nagle Ron.
- Przyjaciółka. Wiesz, fanka… - odpowiedziała szybko Kaś, mając nadzieję, że Joe nie usłyszała. Po drugiej stronie kabla dało się słyszeć cichy śmiech.
- Dobrze, dobrze. A ty, komu tak „fanujesz”? – zagadywał mężczyzna, onieśmielając Polkę. Rozmowa toczyła się długo. Godzinę później Kaśka nadal wisiała na telefonie, zyskując coraz to większe zaufanie do Blake’a. On względem niej odczuwał podobnie.
Kaś natychmiast zakończyła rozmowę, gdy zobaczyła w progu całą trójkę. Podsłuchiwali.
- A z kim się tak ostro flirtuje? – walnął ciekawsko Kamil.
- A co cię to boli – warknęła zapytana, przechodząc obok chłopaka obojętnie. – Mamy karty VIP na koncert The Enemies. Nie mnie dziękujcie – dodała i weszła do swojego pokoju. Chciała być sama. Sama się cieszyć z faktu tak długiej rozmowy z kimś, kto raczej nie był jej obojętny. Tę chwilę samotności przerwała Joe, która nagle wparowała do pomieszczenia.
- Będę grzeczną i miłą Joe. Ale powiedz mi SKĄD masz karty VIP?!
Kaś niechętnie spojrzała na swoją podejrzliwą przyjaciółkę. Miałaby jej wszystko powiedzieć? Miałaby? Nie. Nie mogła.
- Znajomy... załatwił... - kręciła
- A ja jestem żoną Świętego Mikołaja i przeleciałam jego wszystkie renifery - starsza cmoknęła niezadowolona - Skąd?!
- Znajomy załatwił - druga z pań powiedziała pewniej - Nie cieszysz się, że będziesz miała okazję poznać JEGO.
- Jasne, że się cieszę - Joe wygodnie usiadła na łóżku - Tylko nie mogę w to uwierzyć. Najpierw przez ponad godzinę okupujesz kibel flirtując z jakimś namiętnym głosem, a później wyskakujesz z tymi kartami... Skąd ty masz takich znajomych?
- Mam i koniec. A tak poza tym jak chciałaś wejść to trzeba było zapukać - Kaś uśmiechnęła się ironicznie
- Osz... Nie o to mi chodzi no... Tylko wiesz jak to wyglądało? - zawiesiła głos, aby nadać sytuacji większego dramatyzmu - Jakbyś wysrała te VIPy.
- Bosh. Ty jak coś pieprzniesz to koniec - Kaśka schowała twarz w poduszce - Jasne, że wysrałam. I rozmawiałam z trolem, który mieszka w muszli wiesz?
- i kto tu jest nienormalny - Joe zaśmiała się cicho - Ok. To mam się jutro odpindrzyć rozumiem?
- No tylko nie za bardzo. Nie idziesz pod latarnię tylko na koncert.
- Spokojna Twoja rozczochrana kochanie - starsza pocałowała swoją przyjaciółkę w policzek i ucieszona wybiegła z jej sypialni.
Następny dzień w wykonaniu Joe był nie do zniesienia. Samych wejściówek jeszcze nie mieli, więc zanim doszło co do czego, to Kaśka musiała znaleźć Rona i wyciągnąć z niego te karty. Nie zadzwonił. Z tego, co wiedziała z wczorajszej rozmowy, to mogła spotkać trąbkarza na drugim piętrze, w pokojach z bilardem, albo w jego własnym pokoju na czwartym piętrze.
Miała dylemat. Jak pójdzie do jego pokoju, to może wyjść na to, że jest nachalna. Ale z drugiej strony to przecież on wykonał pierwszy krok.
- Kaśka, co z tymi kartami? – wrzasnęła Joe z łazienki.
- Zamknij się – powiedziała szybko Kaś, wybiegając z apartamentu. Inni usłyszeli tylko trzask drzwi. A dziewczyna już zjeżdżała na czwarte piętro hotelowego wieżowca. Wybrała jego pokój.
Stanęła pod drzwiami mężczyzny i... sama już nie wiedziała co ma zrobić. Gdy zbierała się żeby jednak odejść, usłyszała szczęk zamka.
- Miki? - głos mężczyzny był bardzo pogodny. Za bardzo.
- Eeee... No... Cześć - wydukała w końcu.
- Hej. Co ty tu robisz? - trąbkarz zamknął drzwi swojego pokoju i stanął naprzeciw zawstydzonej dziewczyny.
- No bo... Ja... - znowu nie mogła wydobyć z siebie słowa.
Zazwyczaj nie miała problemów z wysławianiem się. Nie miała problemów z nawiązywaniem kontaktów z facetami, a tu? Nie mogła się odezwać nawet słowem, a co dopiero wypowiedzieć poprawnie złożone zdanie.
- No bo ty? - uśmiechnął się przyjaźnie
- Bo Joe, moja przyjaciółka truje mi o koncercie. I ja już nie mogę wytrzymać - wyrzuciła z siebie w końcu.
- Aha... No to... Może pójdziemy po nich? - zaoferował - Już niedługo się zacznie.
Kaśka szła obok Ronnie’go, co jakiś czas spoglądała na niego. Właściwie zastanawiała się, dlaczego on po prostu nie dał jej tych wejściówek i cześć.
- Masz zamiar iść z nami na koncert? – spytała nieśmiało, w duchu ciesząc się, że w miarę płynnie wymówiła owe zdanie. Blake spojrzał na nią. Jego oczy śmiały się do niej. Kiwnął lekko głową. Gdy wchodzili do windy, puścił Polkę przodem, lekko obejmując ją w talii. Poczuł dreszcz, który przeszedł po jej plecach. Wszelkie uwagi postanowił zachować dla siebie.
Prowadziła go do swojego pokoju. Rozmawiali cały czas i przeważnie o muzyce.
- Kaśka, gdzie ty się… - usłyszał w nieznanym sobie języku. Po chwili zobaczył resztę składu Perfect Crime. Zdziwieni stali pod drzwiami. Joe pokręciła głową i uśmiechnęła się jednoznacznie do przyjaciółki. Zauważyła, jak Ron czule spogląda na Kaś. Zaintrygowało ją to. Pogoniła chłopów przodem, by zajmowali miejsca. I żeby nie podsłuchiwali.
- Kacha, widziałaś, jak on na ciebie patrzy? – dziewczyna z kręconymi włosami zachichotała cicho, wprawiając koleżankę w zdumienie. Ta w ogóle nie wiedziała o co tamtej chodzi. – Dziewczynko z zapałkami, nie bądź ślepa – dodała tajemniczo Joe i zamilkła.
- Dogońmy lepiej resztę – odparła na to wszystko Kaśka, przyspieszając kroku. Była niespokojna. Po tym, co powiedziała jej przyjaciółka, była w kropce.
Dotarli na koncert na kilka minut przed czasem. Joe już nie mogła doczekać się jego końca. Kaś próbowała się rozluźnić wtapiając się w tłum razem z kolegami. Chciała się dobrze bawić. Tymczasem Ronnie został przy barku i obserwował całe wydarzenie. Na scenę wyszli jego znajomi, z zamiarem rozgrzania publiki. Zagrali jak zwykle: dobrze i po swojemu.
- W końcu - Joe krzyknęła po polsku, tym samym rozśmieszając swoją przyjaciółkę. - Nie o to chodzi, ze mi się nie podobało, ale...
- Ale to nie na ten moment czekałaś - Kaśka powoli skierowała się w kierunku ich "przewodnika"
Mężczyzna uśmiechnął się lekko na widok dziewczyny. Gdy ją widział... Zapominał o reszcie. Takie życie. Cóż na to poradzić.
- Ok. Idziemy? - skierował swoje pytanie do... JOE.
Wiedział, ze starszej z Polek bardzo zależało na poznaniu Pelino. I w cale się jej nie dziwił. Facet był bardzo sympatyczny. Trochę skryty, trochę trzymający się z boku, ale gdy na czymś mu zależało potrafił wziąć sprawy w swoje ręce.
- Uhm - starsza kiwnęła potakująco głową próbując opanować drżenie ciała.
I poszli. Ron i Kaś przodem, zawzięcie o czymś dyskutując. Za nimi ciągnęli się Kamil i Damian, a na samym końcu znalazła się Joe. Miała mieszane uczucia co do słuszności tego, że ZADAJĄ się z jednym z jurorów. Ale z drugiej strony to dzięki niemu idzie teraz właśnie tam gdzie idzie.
- Siemasz Mike! – krzyknął od wejścia Blake, witając się z kumplem. Podali sobie dłonie. Czarnowłosy gitarzysta jednak zainteresował się bardziej przybyłymi z Ronnie’m nieznajomymi, niż nim samym.
- A kogoś ty mi tu przyprowadził, co? – spytał Pelino, mierząc Polaków przychylnym spojrzeniem.
- To młody, Polski zespół „Perfect Crime”. Miki, Joe, Damian i Kamil – przedstawił Ron, a Mike podał dłoń każdemu z przedstawianych. Jego spojrzenie ostatecznie dłużej się zatrzymało na drugiej gitarzystce. Ta lekko uśmiechała się doń, jakby chciała go sprowokować. Pelino podrapał się za głową.
- Młodzi. Pod twoją opieką? – spytał ciekawsko czarnowłosy.
- Nie, uczestniczą w programie, wiesz…
- Taaa, wiem – odparł drugi, uśmiechając się.
- Teraz albo nigdy - Kaś mruknęła do swojej przyjaciółki.
- Przestań - Joe syknęła zła - Ja cię nie poganiam z panem Okularkiem to ty mnie nie poganiaj z Nim.
- Z panem jakim? - młodsza zaczęła się dusić ze śmiechu
- O Matko Boska! Jakaś ty dziecinna kobieto - Joe dalej szeptała - Tak jakbyś...
- Coś nie tak? - Mike spojrzał na dziewczyny, chociaż Kaś w duchu stwierdziła, ze tak naprawdę jego wzrok zatrzymał się na Joe. |
|
|
leniwiec |
Wysłany: Czw 20:53, 08 Maj 2008 Temat postu: |
|
A ja nie, nie cierię Pottera.
|
|
|
Alex |
Wysłany: Czw 14:48, 08 Maj 2008 Temat postu: |
|
Nie piszcie już Ron, błagam xD
Mamusiu kochana, Wnuczko moja... Kocham was bardzo :* |
|
|
Adeline. |
Wysłany: Czw 14:29, 08 Maj 2008 Temat postu: |
|
Alex napisał: |
Zawsze jak widzę to imię mam przed oczami rudą buźkę z Harrego Pottera... Takie czasu nadeszły |
Ja też. Niby jest o 'Batonie', a ja wdzę Wasleya.xD
Ładne Babciu:D |
|
|
Alex |
Wysłany: Czw 13:58, 08 Maj 2008 Temat postu: |
|
"- A więc to on"
Śliczne
Niespodziewanie w progu stał Ron.
Zawsze jak widzę to imię mam przed oczami rudą buźkę z Harrego Pottera... Takie czasu nadeszły |
|
|
Kage |
Wysłany: Czw 10:56, 08 Maj 2008 Temat postu: |
|
O jaaaaaaaaaaaaaaaaaa. RON. xD |
|
|
May |
Wysłany: Śro 21:02, 07 Maj 2008 Temat postu: |
|
Zespół zaczął grać pierwszy utwór. Pomimo iż na próbach Kaśka nie czuła się zbyt dobrze śpiewając Take Back, to jednak tym razem wyszło idealnie. Cała czwórka rozszalała się na dobre. Mocne gitary, lekko zachrypnięty głos dziewczyny... Gładko przeszli do drugiej piosenki nawet na chwilę nie przestając grać.
Nadszedł czas na ich ostatni utwór. Na scenie została tylko Kaśka, trzymając w dłoni elektryka. Zamknęła oczy i zaczęła grać pierwsze akordy piosenki. Ballada zagrana na elektryku brzmiała nad wyraz dobrze. Jury lekko się uśmiechało słysząc słowa utworu, co jednak nie przeszkodziło dziewczynie dokończyć swojego występu.
- No. To by było na tyle - młodsza z pań mruknęła po angielsku i nie czekając na odpowiedź zeszła ze sceny do pozostałych członków zespołu.
- No to teraz tylko pozostaje czekać - Joe przeciągnęła się leniwie
- Czy mi się zdaje, czy ty się nie denerwujesz... - Damian zmarszczył brwi
- Denerwowałam się przed wejściem. Teraz już nie wiem sama co czuję.
- Czy macie to samo wrażenie co ja? – wypaliła nagle Kaśka. Wszyscy spojrzeli na nią dziwnie.
- Jakie znowu wrażenie? – spytał Kamil wyczekująco.
- Ronnie Blake. Trąbkarz z Green Day – powiedziała szybko. Tym razem tylko Damian ją zrozumiał i pokiwał głową.
- To ten w okularkach? – spytał cicho, żeby się upewnić. Otrzymał pozytywną odpowiedź. – A więc to on – dodał. Joe spojrzała na przyjaciółkę sceptycznie. Ta jakby za bardzo emocjonowała się „spotkaniem” z muzykiem.
- Ah, ah, nie mów, że masz kisiel w majtach – skwitowała szybko i zachichotała.
- Daj spokój Mietka – warknęła Kaś.
- Oj, oj, widzę, że coś jest na rzeczy – tym razem to Kamil się wdał w rozmowę.
- Zamknij się, pachołku – syknęła brunetka w granatowym polo.
- Haha! Czyli racja. Panna Kasia się bujnęła – zagwizdał blondyn.
- Walcie się – dziewczyna wstała i nerwowym krokiem wyszła z hollu. Za swój cel obrała zewnątrz hotelu. Usiadła na schodach, wzięła do ręki gitarę i zaczęła sobie pobrzękiwać. Nagle usłyszała czyjeś głosy. Mówili po angielsku. Nie obejrzała się, a rozmowa ewidentnie się przybliżała. Potem już same kroki.
- Ci z Polski byli całkiem nieźli - stwierdził pierwszy głos
- Mają powera. Nie ma co - potwierdził drugi głos
- Najzabawniejsze było to jak nas olali - znowu pierwszy - Tak jakby chcieli nam powiedzieć :"mamy was gdzieś"
- I zagrali cover TWOJEGO zespołu.
Teraz Kaśka była pewna, że jednym z przybliżających się osobników był Ron. Postanowiła udawać, że nie wie o co chodzi i że niczego nie słyszała.
- Hej. Co ty tu robisz mała? - drugi z mężczyzn spojrzał zaskoczony na dziewczynę.
- Siedzę i gram - wzruszyła ramionami - Nie można? - lekko się zaczerwieniła czując na sobie wzrok jednego z Green Day'ów
- Można, można - zaśmiał się "drugi" - Chodź. Idziem - pociągnął Ronniego za rękaw zostawiając Kaśkę samą. Dziewczyna zaraz wstała i poszła za nimi. Miała nadzieje, że zastanie moment, w którym Blake będzie sam. Próbowała iść jak najciszej. Wreszcie doczekała się. Został sam, gdzieś w korytarzach hotelu. Zobaczył ją, jak próbowała się skradać. Uśmiechnął się serdecznie, zachęcił ją gestem dłoni do siebie. Podeszła.
- Wokalistka Perfect Crime, czyż nie tak? – spytał, chcąc się upewnić.
- Taa. A pan, to zapewne Ron Blake, trąbkarz… - zaczęła, ale on nie dał jej dokończyć.
- Nie kojarz mnie z Green Day. Ja im tylko pomagam. Nie liczę się tam jako osoba wchodząca w skład zespołu – wytłumaczył się.
- A mogę autograf? – spytała niewinnie dziewczyna.
- Dobra, na czym? – odparł, wyciągając z kieszeni koszuli cienkopis.
- Na gitarze, może? – zaproponowała Kaś. To był dobry pomysł. Postanowiła, ze choćby mieli przegrać, to nie odda fundacji z powrotem tego instrumentu. Mężczyzna podpisał się, ukłonił.
- No to jeszcze się przedstaw – poprosił, chcąc dopisać dedykację.
- Miki Melody – odparła Kaś, choć wiedziała, że to nie jest jej prawdziwe imię. Jednak w niedługim czasie, miało się to zmienić. Brunet dopisał. Uśmiechnięty jak przedtem zwrócił jej gitarę.
- No, to do zobaczenia przy następnym przesłuchaniu – pożegnał się, zdradzając przypadkowo część werdyktu swojego i reszty jury.
- Na razie – odparła Kaś, nieświadoma tego co słyszała. Była podniecona spotkaniem z takim muzykiem. Podniecenie utrzymywało się przez kilka dni. Dziewczyna chodziła rozkojarzona, nie docierało do niej prawie nic. Oczami wyobraźni widziała uśmiechniętą twarz Rona, który podpisał się na JEJ gitarze.
- Zajebię ją - Joe traciła panowanie nad sobą - Kurna! Przestań latać! Bo cię walnę!
- Uhm - Kaśka kiwnęła głową udając, że nastraja gitarę
Starsza z dziewczyn schowała swoją gitarę do futerału i wyszła z apartamentu.
Denerwowało ją zachowanie jej przyjaciółki. Ok. Zakochała się... Nie. Zauroczyła w facecie, z którym rozmawiała raptem RAZ w życiu. I tak jej odbija.
Dziewczyna zatrzymała się przed plakatem, który zapowiadał koncert jakiegoś zespołu. Enemies? The Enemies?
- O rzesz fak... - Joe szepnęła zaskoczona patrząc na zdjęcie trójki facetów.
Przypomniały jej się czasy, gdy... podkochiwała się w gitarzyście i wokaliście kapeli. To było jakieś 3 lata temu. Później o nim zapomniała, aż do dzisiaj.
Postanowiła. Z zespołem, czy bez niego znajdzie się na tym koncercie. Musi się na nim znaleźć. Przyszła do pokoju, a przed swoimi oczami nadal miała plakat zespołu, o spotkaniu z którym marzyła.
Damian, który sceptycznie patrzył na swoje dwie koleżanki, przeciągnął się ospale. Jedna zauroczona, druga rozmarzona. Po prostu piękna sytuacja, ale sęk tkwił w tym, że mieli na dziś zarezerwowaną halę. Blondyn latał za Steve’m jak szalony, żeby załatwić miejsce odosobnienia dla swojego zespołu.
- Dobra, panienki, macie nas w dupie, czyli wracamy do Polski – burknął, siadając na podłodze.
- Nie, odpada! – krzyknęła nagle Kaśka, zrywając się z łóżka i chwytając za gitarę. Zaraz potem kopnęła swoją przyjaciółkę w goleń.
- Aua, no – pisnęła Joe. Wróciła do rzeczywistości i powlokła się za Kamilem i resztą na halę, uprzednio biorąc swój instrument i zamykając apartament.
Grali kawałki swoich ulubionych kapel. Często przeplatali je swoimi własnymi, które słyszała już ich polska publiczność. Tymczasem, robiło się tłocznie wokół nich. Zaciekawieni członkowie innych zespołów dziwili się, co to za kapela ma taką energię. Ku zdziwieniu zebranej publiki, obecni byli także jurorzy, którzy wmieszali się w tłum. Kaś nie rozpraszając się spojrzeniami innych, dawała z siebie wszystko. Pomiędzy kawałkami poznawała kolejnych ludzi. Natknęła się na szczere i wesołe spojrzenie Ronnie’go, który nieudolnie próbował się ukryć w tłumie. Dziewczyna kiwnęła do perkusisty, aby zaczął odliczanie do utworu Deftones „Xerces”. Zagrali wolną balladę, której głośność i przekazywana energia wzrastały do refrenu i w nim się kumulowały. Wokalistka wiedziała, ze grono osób się zainteresowało i zaczęło śpiewać z nią. Zadowolona z siebie, skupiła się na swojej robocie.
Po tym całym koncercie wszyscy będący pod wrażeniem zaczęli bić brawo, a potem wyszli. Jurorzy także. A niedługo później sam Perfect Crime opuścił halę. Gratulowali sobie nawzajem dobrego występu. Wszyscy byli zadowoleni, nawet Kamil. Parę dni później miało odbywać się kolejne przesłuchanie. Wygrali w ostatnim, ale tremowali się przed tym występem. Nagle, z nerwowej rozmowy wyrwało ich pukanie do drzwi. Kaśka podeszła i otworzyła. Niespodziewanie w progu stał Ron. |
|
|
Alex |
Wysłany: Wto 17:43, 06 Maj 2008 Temat postu: |
|
hehe
Oj pamiętam ten pochmurny dzień...
U ciebie w pokoju... |
|
|
May |
Wysłany: Wto 17:43, 06 Maj 2008 Temat postu: |
|
Believer napisał: | Trąbkarz green day.... |
idiotka lol
nie w tym Alex.
Nie w tym |
|
|
Kage |
Wysłany: Wto 17:41, 06 Maj 2008 Temat postu: |
|
Trąbkarz green day....
Alex napisał: | No, no...
Ej a w którym opowiadaniu było, jak ktoś wywróżył MJK że się ożeni z Mike'm??? |
Nie w tym to było w Chemical Dead |
|
|